dev1ce i Astralis - czy wrócą na szczyt?
Nicolai “dev1ce” Reedtz to bezsprzecznie jeden z najbardziej utytułowanych i najlepszych graczy CS:GO na świecie. Pod banderą Astralis rozgrywał swoje najlepsze spotkania, które doprowadziły go do zdobycia m.in. czterech zwycięstw w turniejach rangi Major.
Jego drogi z duńską organizacją rozeszły się jednak w kwietniu 2021 roku, kiedy za sprawą bardzo głośnego i kosztownego transferu przeniósł się do innej skandynawskiej drużyny - szwedzkiego NIP. Za łączną kwotę miliona dolarów, która była rekordowa jak na zawodnika esportowego, zmienił klubowe barwy. Nie wnikając w szczegóły - decyzja ta była poniekąd podyktowana przeprowadzką do Szwecji.
Nikt nie spodziewał się, że tak wielka gwiazda jak Nicolai przestanie błyszczeć aż tak szybko. Milion wydany na Duńczyka okazał się najgorzej zainwestowanym pieniądzem na przestrzeni ostatnich lat w Counter-Strike’u. Owszem, kiedy grał, robił ogromną różnicę w zespole. Problem w tym, że po kilku miesiącach regularnych występów, Reedtz od tak zniknął i przestał pojawiać się wraz z drużyną na serwerach. Ostatni swój mecz - notabene wygrany i to z całkiem dobrymi statystykami - rozegrał 5 grudnia 2021. Za kilka tygodni minie dokładnie rok odkąd oglądaliśmy dev1ce na profesjonalnej scenie. Z perspektywy organizacji NIP, która pokładała w nim wielkie nadzieje i ogromne pieniądze, był to niestety transfer nieudany. Dopiero po jakimś czasie wyszło na jaw, że tak długa przerwa spowodowana była problemami psychicznymi i sporymi zmianami w życiu prywatnym. Tego Ninjas in Pyjamas przewidzieć nie mogło i niestety wybrali najgorszy moment na wykup snajpera.
Nic nie trwa wiecznie, a więc i przerwa AWP’era dobiegła końca. Astralis dogadało się z Ninjami i za kwotę nieco mniejszą niż milion dolarów (w kuluarach mówiło się o 600 tys. dolarów) sprowadzili Duńczyka z powrotem “do domu”. Tym razem był to w miarę dobry moment, ponieważ NIP nie jest już uzależnione od dev1ce’a - nie grał z resztą chłopaków prawie rok, a Astralis na cito potrzebuje solidnych wzmocnień po fatalnym RMR’rze, po którym nie zdołali awansować na mistrzostwa świata - IEM Rio 2022.
Wydaje się więc, iż jest to idealny czas zarówno dla organizacji, jak i nominalnego snajpera. Nicolai potrzebuje odbudować się mentalnie po tak dużej przerwie, choć FACEIT’y grywał regularnie, a Astralis musi wrócić na właściwe tory. Kiedy na pokładzie starego składu pozostali tylko Xyp9x i gla1ve - poza devicem drużynę opuścili także dupreeh i Magisk idąc do francuskiego Vitality - od tego momentu nic nie szło po ich myśli. Czterokrotni zwycięzcy Majora, swego czasu hegemoni sceny esportowej w CS:GO, których nikt nie mógł pokonać, stanęli pod ścianą i borykali się z problemem awansu na mniejsze turnieje, na których nie było aż tak silnych ekip. Przykro patrzyło się na to z boku, kiedy w głowie nadal miałem tę najmocniejszą piątkę świata, której nie szło zdetronizować.
Najbliższe miesiące pokażą, czy powrót dev1ce’a okazał się słusznym wyborem. Wszystko wskazuje na to, że tak, jednak czy sam zawodnik i reszta ekipy będą gotowi na starcia z dużo mocniejszymi od siebie ekipami? Na jego debiut przyjdzie nam natomiast jeszcze chwilę poczekać, gdyż pierwszy większy turniej po zakończeniu się Majora w Rio Astralis rozegra z Kristou - zawodnikiem akademii.