Nowe mapy w CS:GO - czy zastąpią kiedyś obecne?

 

Pula map turniejowych jest hermetyczna i zawsze wynosi tą samą liczbę. Jest to dokładnie 7 map CS:GO, których trzon nie ulega zmianie, a pojedyncze rotacje występują sporadycznie, kiedy któraś ze starych lokacji wymaga odświeżenia lub pojawia się całkowicie nowa, która będzie w stanie spisać się na profesjonalnym poziomie.

Aktywna pula zrzesza tylko te mapy, które mogą być wybierane na turniejach Counter Strike: Global Offensive. Nie oznacza to jednak, że nie można rozgrywać na nich meczów - można, jednak tylko w formie matchmakingów, bowiem takie platformy jak FaceIt czy ESEA trzymają się ściśle określonych reguł, wycofując nieaktywne mapy z wszelkich rozgrywek.

Przez lata, a w tym roku będzie ich już 10, mapy odchodziły i przychodziły, często w zmienionej formie, która ponownie musiała być adaptowana przez graczy do obecnych realiów. Zmieniały się drobne elementy, jak i całe fragmenty, które diametralnie obracały bieg zdarzeń w czasie trwania rundy. Modyfikacje, które odbiły się szerokim echem w społeczności Counter-Strike’a, to w szczególności ściana dodana na mapie Dust 2, a także kolosalne zmiany na Cobblestone’ie - drop, mid i bombsite A. Kiedy jedna z map na chwilę ustępowała, aby mogła trafić do renowacji, na scenę powracała jedna z tych, która z jakiegoś powodu została wycofana przez deweloperów. Tak było chociażby z Inferno, Nuke czy Dust 2 właśnie, które doczekały się zupełnie nowej, odświeżonej szaty graficzne, czyli stworzonych od podstaw tekstur, pasujących do reszty map i aktualnej wersji gry. Co ciekawe, mapy takie jak Mirage czy Overpass, niemal od początku istnienia są w CS:GO w niezmienionej postaci. Oczywiście, obie lokacje przeszły drobny lifting lecz w gruncie rzeczy zachowały swoją podstawową konstrukcję, a co najważniejsze - stary wygląd.

Pracownicy Valve stale usiłują dodawać do gry zupełnie nowe areny, jednak z bardzo miernym skutkiem. Na przestrzeni całej historii CS:GO pojawiła się masa map, które weszły z hukiem na kilka miesięcy za sprawą dużej aktualizacji lub operacji, lecz finalnie, po wielu update’ach, nie nadawały się na scenę “competitive”. Czy pamiętacie Rialto lub Season? Przyznam się, że ja tak. Pokładano w nich spore nadzieje, a ta druga pojawiła się nawet na FaceIt’cie i można było rozegrać na niej mecz w trybie rankingowym. Co się z nimi stało? Najzwyczajniej w świecie nie zdały egzaminu. Po dziesiątkach godzin przegranych na tych terenach dochodzono do wniosku, że wypuszczenie ich na szersze wody, w tym także na pro scenę, skończy się naprawdę źle, ponieważ nie są to mapy pasujące do klimatu pozostałych znajdujących się w zestawieniu obecnej puli.

Jaki jest z nimi problem? Najważniejszym zarzutem stawianym przez większość graczy jest grywalność, a właściwie jej brak. Wszystkie nowe mapy są obszerne, “ciężkie”, zżerające spore ilości FPS. Oprócz tego ich układ, który odbiega od innych, do których społeczność CS-a jest przyzwyczajona. Ma to niebagatelne znaczenie w kontekście “casualowej” gry, a to przecież ona stanowi największy odsetek wszystkich zawodników logujących się na serwery. Sporym wyjątkiem okazał się być Ancient, który chwilę po tym, jak został zaprezentowany szerszej publiczności, trafił bezpośrednio do aktywnej puli turniejowej. Na ten moment sprawuje się świetnie i nic nie wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości zostanie z gry usunięty.

Odpowiadając na pytanie tytułowe - prawdopodobnie tak. Ta enigmatyczna odpowiedź owiana jest nutką niepewności, ponieważ patrząc z boku od lat na to, jakie ruchy poczynia Valve, mam wiele zastrzeżeń. Wśród siedmiu turniejowych map miał pojawić się Cache, który od momentu zejścia do podziemi boryka się z problemami z wydajnością i spadkami FPS. Z drugiej strony mamy Ancient czy Vertigo, które dobrze sobie radzą “na zastępstwie” Traina i Cache’a. Najbliższe miesiące z pewnością wskażą nam kierunek działań wydawców CS:GO, jednak możemy być pewni, że kolejne lokalizacje pojawią się już niebawem.